Naciśnij Tab, aby przejść bezpośrednio do treści artykułu

STUDIA Z HISTORII SPOŁECZNO-GOSPODARCZEJ XIX i XX Wieku, 2024, Tom XXVII

https://doi.org/10.18778/2080-8313.27.10

SOCJALIZACJA DO LUDOBÓJSTWA I BIOMEDYCZNA WIZJA TRZECIEJ RZESZY W MONOGRAFII ROBERTA JAY LIFTONA, NAZISTOWSCY LEKARZE. MORD MEDYCZNY I PSYCHOLOGIA LUDOBÓJSTWA TŁUM. MACIEJ JACEK KLICH, ZNAK HORYZONT KRAKÓW 2024, SS. 747

Agnieszka Kita*

Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu; Archives of the State Museum Auschwitz-Birkenau in Oświęcim
logo ORCID https://orcid.org/0000-0002-2338-4399

SUMMARY

Socialization to Genocide and the Biomedical Vision of the Third Reich in Robert Jay Lifton’s Monograph The Nazi Doctors: Medical Killing and the Psychology of Genocide, translated by Maciej Jacek Klich, Znak Horyzont, Cracow 2024, pp. 747

The Znak Horyzont publishing house has published Robert Jay Lifton’s monograph The Nazi Doctors: Medical Killing and the Psychology of Genocide. The book was first published in the United States in 1986 and was reissued in 2000 and 2017. Although the book is almost forty years old, this is its first edition in Polish. At this point, it is worth considering: is the translation of foreign-language publications published in the past, the content of which has not been updated based on the latest research, justified, or has their scientific value already been devalued? The purpose of this article is to analyze R. J. Lifton’s book, the information it contains, and its value for contemporary readers and researchers studying the issues of Nazi medicine, perpetrators, or the Shoah in general.

KEYWORDS: Nazi medicine, Shoah, Auschwitz, concentration and extermination camps, medical experiments, psychology of genocide, socialization to violence, genocide

STRESZCZENIE

Wydawnictwo Znak Horyzont zdecydowało się wydać drukiem w polskojęzycznej wersji monografię Roberta Jay Liftona Nazistowscy lekarze: mord medyczny i psychologia ludobójstwa. Książka została po raz pierwszy opublikowana w Stanach Zjednoczonych w 1986 r. i doczekała się wznowień kolejno w roku 2000 i 2017. Mimo, że monografia liczy sobie już prawie czterdzieści lat, to dopiero w 2024 r. ukazało się jej pierwsze wydanie w języku polskim. W tym miejscu warto postawić sobie pytanie: czy tłumaczenie obcojęzycznych publikacji wydanych w przeszłości, których treść nie została uaktualniona w oparciu o najnowszy stan badań jest uzasadniona, czy jednak ich wartość naukowa uległa już dewaluacji? Celem niniejszego artykułu będzie analiza książki R. J. Liftona, zawartych w niej informacji oraz jej wartości dla współczesnych czytelników i badaczy zajmujących się zagadnieniami nazistowskiej medycyny, sprawców czy w ogóle Zagłady.

SŁOWA KLUCZOWE: nazistowska medycyna, Zagłada, Auschwitz, obozy koncentracyjne i obozy zagłady, eksperymenty medyczne, psychologia ludobójstwa, socjalizacja do przemocy, ludobójstwo



Nakładem wydawnictwa Znak Horyzont ukazała się obszerna monografia Roberta Jay Liftona zatytułowana Nazistowscy lekarze: mord medyczny i psychologia ludobójstwa. Dzieło zostało po raz pierwszy opublikowane w Stanach Zjednoczonych w 1986 r. i doczekało się wznowień w roku 2000 i 2017. Mimo, że książka liczy sobie już prawie czterdzieści lat, jest to jej pierwsze wydanie w języku polskim. W tym miejscu warto postawić sobie pytanie: czy tłumaczenie obcojęzycznych publikacji wydanych w przeszłości, których treść nie została uaktualniona w oparciu o najnowszy stan badań jest uzasadniona, czy jednak ich wartość naukowa uległa już dewaluacji? Celem niniejszego artykułu będzie analiza książki R. J. Liftona, zawartych w niej informacji oraz jej wartości dla współczesnych czytelników i badaczy zajmujących się zagadnieniami nazistowskiej medycyny, sprawców czy Zagłady w ogóle.

Zanim przejdziemy do analizy treści warto przybliżyć sylwetkę samego autora. Robert Jay Lifton urodził się 16 maja 1926 r. w Nowym Jorku. W 1948 r. ukończył New York Medical College. Po praktykach i rezydenturze w brooklyńskich szpitalach, w latach 1951–1953, służył w Siłach Powietrznych USA jako psychiatra w Massachusetts, Japonii oraz Korei. Był również wykładowcą na wielu prestiżowych północnoamerykańskich uczelniach, m.in.: Washington School of Psychiatry oraz Uniwersytetach Columbia, Harvard i Yale. Razem ze swoim mentorem, Erikiem Eriksonem, był pionierem w dziedzinie psychohistorii[1]. Ponadto ma na swoim koncie ponad 20 książek, najbardziej znane z nich to: Death in Life: Survivors of Hiroshima (1968), Home from the War: Learning from from Vietnam Veterans (1974) oraz pozycja będąca przedmiotem niniejszego artykułu recenzyjnego Nazistowscy lekarze: mord medyczny i psychologia ludobójstwa[2].

OKŁADKA KSIĄŻKI - ROBERTA JAY LIFTONA, NAZISTOWSCY LEKARZE. MORD MEDYCZNY I PSYCHOLOGIA LUDOBÓJSTWA

Książka Roberta Jay Liftona to monumentalne dzieło liczące sobie 747 stron. Treść, poprzedzona przedmowami do wcześniejszych wydań, wstępem oraz wprowadzeniem, została podzielona na trzy części. Każda z części zawiera własne wprowadzenie. Jak informuje sam autor (s. 36–37), wprowadzenie poświęcone jest zarysowaniu ogólnego ujęcia psychologicznego tematu oraz metodologii przeprowadzonych wywiadów, a także związanymi z nimi kwestiami moralnymi. Część pierwsza poświęcona została sterylizacji i eutanazji w Trzeciej Rzeszy oraz umocowaniu ich w nazistowskiej eugenice i teorii rasowej oraz procesowi nazyfikacji medycyny. Część druga (najobszerniejsza, składająca się z 12 rozdziałów) skupia się na KL Auschwitz, lekarzach SS służących w obozie, a także popełnionych przez nich zbrodniach i eksperymentach (selekcje na rampie, w blokach szpitalnych, ocena moralna eksperymentów). Przybliża także czytelnikowi postawy i dylematy lekarzy-więźniów, których losy związane były z ich „przełożonymi” z SS. W tym fragmencie książki R. J. Lifton przedstawia i analizuje postawy trzech lekarzy-esesmanów: „przyzwoitego człowieka” Hansa Müncha (występuje pod pseudonimem Ernst B.), z którym przeprowadził kilka wywiadów; Josefa Mengele – człowieka-symbolu nazistowskiej medycyny w obozach koncentracyjnych i wreszcie Eduarda Wirthsa – naczelnego lekarza KL Auschwitz, człowieka, który niejako wbrew sobie, stał za sprawnym działaniem machiny zagłady w obozie. W części trzeciej autor analizuje wydarzenia, które miały miejsce w obozach z punktu widzenia psychiatrii i psychologii oraz szeroko pojętych nauk humanistycznych. Zgłębia mechanizm „zdwojenia” – mechanizm psychologiczny, który umożliwia sformowanie się drugiej, względnie autonomicznej jaźni umożliwiającej uczestnictwo w złu. Autor umiejscawia nazistowskie ludobójstwo w kontekście innych i dokonuje syntezy ich wspólnych, można powiedzieć, uniwersalnych cech. Publikacja kończy się posłowiem oraz podziękowaniami dla osób, które miały znaczący wpływ na powstanie książki. Pomimo bogactwa literatury, niepublikowanych tekstów czy materiałów źródłowych widocznych w przypisach, monografia R. J. Liftona nie posiada klasycznej bibliografii, co niestety jest dużym mankamentem obszernej książki.

Jak sam autor zaznacza we wprowadzeniu, jego celem jest „wskazanie warunków psychologicznych sprzyjających powstawaniu zła” (s. 45). Książka była pisana w warunkach zagrożenia zagładą nuklearną i odkryciem postępujących zmian klimatycznych. Obydwa te zagrożenia mogły przyczynić się do szybkiej zagłady ludzkości, spowodowanej przez samych mieszkańców Ziemi. Społeczna normalizacja zła była zjawiskiem występującym na całej planecie, co autor starannie opisuje we wstępie. Przytacza również przypadki zbrodni przeciwko ludzkości i ludobójstwa, jak na przykład mord dokonany przez Serbów: czystek etnicznych dokonanych w imieniu Wielkiej Serbii. Jak nazwał to Erik Markusen, wśród Serbów objawiła się „mentalność ludobójcza” (s. 20), która była wynikiem wielowymiarowego przygotowania do jego dokonania – socjalizacja do ludobójstwa. W jaki sposób ludzie ulegają socjalizacji do mordowania jest jednym z głównych zagadnień rozważań Roberta Jay Liftona.

Co należy podkreślić w kontekście sprawców, autor już na samym początku zaznacza, że nazistowscy lekarze byli ludźmi (s. 35). To z pozoru oczywiste stwierdzenie nie było (nie jest) przyjmowane przez wiele osób, bądź nie do końca są oni tak naprawdę w stanie zrozumieć, co oznacza ono dla społeczeństwa: większość ludzi, w odpowiednich warunkach, jest zdolna do czynienia zła. W tym kontekście Nazistowscy lekarze… są pozycją niezwykle istotną nie tylko dla zrozumienia ludzkiej zdolności do zbrodni czy ludobójstwa, ale może zawierać w sobie wskazówki, w jaki sposób można im zapobiegać. Jeśli poznamy procesy zachodzące w trakcie socjalizacji do ludobójstwa możemy w odpowiednim momencie zainterweniować i uniknąć najgorszego[3].

Robert Jay Lifton stawia sobie za cel zbadanie w jaki sposób, zwyczajni ludzie, w dodatku lekarze sprzeniewierzyli się przysiędze Hipokratesa i stali się jednym z kluczowych elementów umożliwiającym nazistowskie ludobójstwo[4]. Co więcej, wbrew powszechnym stereotypom, w czasie służby na rampie w Birkenau, czy w ośrodkach „eutanazji” nie doświadczali żadnych ekstremalnych przeżyć, ani nie wyróżniali się spośród innych sprawców – sumiennie wykonywali swoją pracę (s. 35). Ponadto autor wskazuje na ogromną rolę pewnych, cieszących się społecznym poważaniem zawodów, których przedstawiciele są niezbędni dla funkcjonowania społeczeństwa i w dużym stopniu wyznaczają ramy moralne, w jakich ono funkcjonuje. Postawa tych ludzi, na przykład lekarzy czy profesorów uniwersyteckich, wpływa na postrzeganie problemów społecznych i stosunek do nich poszczególnych grup społecznych. Posłuszeństwo wobec autorytetu jest głęboko zakorzenione w ludziach i, jak doskonale zdajemy sobie z tego sprawę, konieczne dla prawidłowego funkcjonowania społeczeństwa. Z drugiej strony, co pokazuje R. J. Lifton, taka zależność może prowadzić do popełniania zbrodni przez zupełnie zwyczajnych, odpowiednio zmotywowanych „zwykłych” ludzi[5]. Zważywszy, że, jak słusznie zauważa badacz, ludzie bardzo łatwo ulegają socjalizacji do ludobójstwa. Nawet nazistowscy lekarze, pomimo swojego antysemityzmu, byli ludźmi o różnych profilach moralnych i psychologicznych, całkiem zwyczajni (s. 23).

W celu jak najdokładniejszej analizy problemu, autor przeprowadził szereg wywiadów ze sprawcami, zarówno lekarzami biorącymi udział w projektach „eutanazji”, jak i tymi, którzy służyli w obozach koncentracyjnych i w obozach zagłady. Robert Jay Lifton rozpoczął gromadzenie materiałów do książki w 1978 r. Zdołał przeprowadzić wywiady z 29 osobami związanymi z medycyną. Byli wśród nich wspomniani już lekarze, a także ideologowie i wojskowi. Ponadto, jako pewnego rodzaju grupę kontrolną, autor przepytał 12 byłych nazistów niezwiązanych z medycyną. Celem tych wywiadów było „zbadanie ich doświadczeń, które stały się ich udziałem w trakcie rządów sprawowanych przez nazistów i ich stosunek do nazizmu” (s. 38). Trzecią kategorią ludzi, z którymi rozmawiał R. J. Lifton, byli lekarze i lekarki (w sumie 80 osób) – byli więźniowie obozów, zatrudnieni w blokach medycznych. W swojej książce stosuje on system pseudonimów w stosunku do niektórych rozmówców, zarówno sprawców jak i ofiar, co osobom nie będącym badaczami tematu może utrudnić identyfikację bohaterów wydarzeń. Ponieważ książka ukazała się w latach osiemdziesiątych XX w. miało to pomóc w ochronie tożsamości uczestników wywiadów. Szkoda, że polski wydawca nie zdecydował się, przynajmniej w przypisach, „ujawnić” prawdziwych tożsamości interlokutorów R. J. Liftona. Oprócz rozmów z uczestnikami i świadkami wydarzeń, autor odbył wiele spotkań z ekspertami oraz przeanalizował zasoby archiwalne i akta procesowe związane z opracowywanym przez niego zagadnieniem (s. 37).

W swojej monografii autor proponuje termin „wizja biomedyczna”, czyli „objaśnienie historyczne wynoszące rasę nordycką jako jedyną kulturogenną pośród wszystkich ras” (s. 15). Miała ona żyć w idealnym zdrowiu do czasu „zarażenia się” bakcylem żydostwa. Od tego momentu zaczęła się ona degenerować i podążać ku swojemu nieuchronnemu upadkowi. Jedynym ratunkiem było „uleczenie”, polegające na eliminacji „choroby”, jaką mieli być Żydzi. Tylko w ten sposób rasa nordycka mogłaby powrócić na należne jej miejsce. Naziści zawęzili nawet pojęcie rasy do pojęcia „Volk”, który to rozumiany był zdecydowanie szerzej niż naród – był postrzegany jako „związek grupy narodowej z transcendentną esencją” (s. 47). „Volk” symbolizował również nieśmiertelność narodu poprzez połączenie wieczystej substancji rasowej i kulturowej. Aby „Volk” mógł trwać potrzebna była szybka i skuteczna sanacja, czyli ostateczne pozbycie się czynnika chorobowego, za jaki zostali uznani Żydzi. A kto nadaje się lepiej do walki z zarazą niż lekarze?

Jak wynika z powyższych rozważań, lekarze w Trzeciej Rzeszy zostali awansowani z uzdrowicieli chorych jednostek na uzdrowicieli narodu[6]. Uzdrawianie to przyjąć miało bardzo przewrotną formę – poprzez zabijanie. Mordowanie stało się imperatywem terapeutycznym. Jak podsumował to jeden z lekarzy w KL Auschwitz, Fritz Klein: „Żydzi są ropiejącym wyrostkiem, który należy wyciąć z ciała pacjenta w celu ochrony i szacunku dla jego życia” (s. 49), gdzie „pacjentem” był właśnie „Volk”[7]. Medykalizacja mordu jaka miała miejsce w Trzeciej Rzeszy była legitymizowana przez udział w niej lekarzy. Byli oni nie tylko wykonawcami rozkazów, ale również wykazywali się własną inicjatywą i potrafili wyciągnąć z zaistniałej sytuacji wymierne korzyści dla siebie. Tej wizji biomedycznej przygląda się R. J. Lifton. Ponadto analizuje „motywy psychologicznego postępowania poszczególnych lekarzy. Musimy spojrzeć na oba te wymiary, jeśli chcemy lepiej zrozumieć, jak nazistowska medycyna oraz, ogólnie rzecz ujmując, narodowy socjalizm doszły do swoich «dokonań» w dziedzinie ludobójstwa” (s. 34). Takie podejście pozwala na bardzo szeroką, interdyscyplinarną analizę zagadnienia, a tym samym sprzyja poznaniu i zrozumieniu procesów zachodzących w trakcie socjalizacji do mordowania.

Na zakończenie teoretycznych rozważań wstępnych autor proponuje nadanie Trzeciej Rzeszy miana „biokracji”, gdzie biologiczni kapłani odpowiedzialni są za „uzdrawianie poprzez oczyszczanie i rewitalizację rasy aryjskiej” (s. 51). W przeciwieństwie do teokracji, która była inspiracją dla nazwy, w biokracji nazistowskiej lekarze-kapłani nie sprawują rzeczywistej władzy – są tylko wykonawcami wytycznych „najwyższego autorytetu naukowego” Adolfa Hitlera.

Proces socjalizacji do ludobójstwa oraz procesy, które do niego doprowadziły są przedstawione w Nazistowskich lekarzach… w sposób przejrzysty i logiczny. Pozwala to zrozumieć czytelnikowi, i jest to poparte licznymi dowodami, że nikt nie rodzi się zdolnym do czynienia zła, w pełni ukształtowanym mordercą. Pierwszym krokiem ku Szoah była inspirowana eugeniką sterylizacja ludzi[8], którzy według władz Trzeciej Rzeszy nie zasługiwali na przywilej przekazania swoich genów, ponieważ nie pasowali do narodowosocjalistycznej koncepcji „Volku”. Eugenika nie była wymysłem Adolfa Hitlera i jego popleczników. Sama koncepcja dopuszczenia do rozrodu najbardziej wartościowych osobników była znana ludzkości już od czasów starożytnych. Nazwa „eugenika” została użyta po raz pierwszy przez Francisa Galtona w 1869 r. i dotyczyła rozmnażania zwierząt hodowlanych. Nie trzeba było długo czekać, aby eugeniczne teorie zostały przeniesione na grunt społeczny. O ile tak zwana eugenika pozytywna nie budziła tak wielu zastrzeżeń (dopuszczenie do rozrodu tylko osobników posiadających najlepsze pożądane cechy), o tyle, zwłaszcza w odniesieniu do ludzi, eugenika negatywna wywoływała kontrowersje. Jej założeniem było nie tylko niedopuszczenie do powielania się słabych genów, ale również fizyczne uniemożliwienie płodzenia potomstwa jednostkom uznanym za małowartościowe. Eugenika negatywna oznaczała zazwyczaj sterylizację osób uznanych przez dane państwo za „niegodne” przekazywania swoich genów.

Fascynacja eugeniką była powszechna na przełomie XIX i XX w. nie tylko w Niemczech[9], jednak od lat trzydziestych XX w. to właśnie w Trzeciej Rzeszy negatywna jej odmiana została doprowadzona do ekstremum. Jak przekonuje R. J. Lifton sterylizacja ludzi chorych, w świetle ideologii narodowego socjalizmu nienadających się do posiadania potomstwa, była pierwszym krokiem w procesie socjalizacji lekarzy do mordu. Na mocy Ustawy o zapobieganiu narodzin potomstwa obciążonego chorobą dziedziczną (Gesetz über die Verhütung erbkranken Nachwuchsen) z 14 lipca 1933 r. wysterylizowano w nazistowskich Niemczech ponad 400 tys. osób[10]. Ze względu na fakt, że sterylizacja chirurgiczna był czasochłonna i kosztowna, lekarze i urzędnicy rozpoczęli poszukiwania tańszych i łatwiejszych sposobów. Efektem tych poszukiwań były eksperymenty na ludziach, na przykład prowadzone w KL Auschwitz przez prof. Carla Clauberga i Horsta Schumanna.

Kolejnym etapem w drodze do ludobójstwa była „eutanazja”[11]. Koncepcje dobrej śmierci nie były nowością w Niemczech lat trzydziestych XX w. Jednak i w tym wypadku narodowosocjalistyczna ideologia sprawiła, że termin ten zaczął raczej oznaczać mordowanie ludzi uznanych za „niegodnych życia” niż rzeczywiste ulżenie cierpiącym. W pierwszym etapie „eutanazji” zostały poddane bardzo małe dzieci. Robert Jay Lifton kładzie szczególny nacisk na fakt, że do procesu zabijania zostali zaangażowani praktycznie wszyscy lekarze, którzy mieli kontakt z dziećmi, a nawet pielęgniarki i położne. Personel medyczny został zobowiązany do zgłaszania wszelkich wad rozwojowych i upośledzenia u dzieci do lat trzech (następnie rozszerzono ten obowiązek na dzieci i młodzież do lat 17). Co ciekawe, w odniesieniu do późniejszej „eutanazji” dorosłych i protestów z nią związanych, zabijanie chorych dzieci nie budziło takiego sprzeciwu (s. 100). Biografie uczestników programu „eutanazji” pokazują, że niewielu z nich miało jakiekolwiek wyrzuty sumienia, wielu postrzegało siebie jako „trybiki w machinie”, od których działań nic tak naprawdę nie zależało (s. 98). W tej części książki warto zwrócić uwagę na postać doktora Hermanna Pfanmüllera, który zasłynął z głodzenia dzieci na śmierć i był bardzo dumny ze swojej taniej i skutecznej metody (s. 106–107).

Czego brakuje w tej części monografii, a w kontekście „eutanazji” dzieci jest bardzo istotne, nawet z punktu widzenia współczesności, jest historia Kliniki am Spiegelgrund w Wiedniu i jej powiązań z Hansem Aspergerem. Ten słynny badacz autyzmu u dzieci[12] i dyrektor Kliniki Pedagogiki Leczniczej Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Wiedniu współpracował ściśle z Wiedeńskim Miejskim Zakładem Opiekuńczym dla Młodzieży am Spiegelgrund, w którym w wyniku programu „eutanazji” życie straciło 789 dzieci. Był odpowiedzialny za wysyłanie tam „nierokujących” pacjentów i doskonale zdawał sobie sprawę, jaki los na nie czeka. Ponadto, ze względu na pracę w Szpitalu Dziecięcym posiadał wiedzę o eksperymentach na dzieciach, które były w nim przeprowadzane[13]. Dorobkiem naukowym H. Aspergera zaczęto interesować się dopiero w latach osiemdziesiątych XX w., w związku z tym R. J. Lifton mógł nie być świadomy, jaką rolę w zabijaniu chorych dzieci odegrał ten wiedeński lekarz. Jest to, niestety, jeden z kilku przykładów w tej monografii, które przemawiają na niekorzyść tłumaczenia nieaktualizowanych książek kilka, czy kilkadziesiąt lat po ich wydaniu.

Jesienią 1939 r. Adolf Hitler podpisał tajną dyrektywę (antydatowaną na 1 września), na mocy której personel administracyjny i medyczny uczestniczący w „eutanazji” dorosłych nie podlegał odpowiedzialności prawnej. Zabicie „życia niegodnego życia” (lebesunwerten Leben) nie nosiło znamion przestępstwa. Akcja zabijania dorosłych otrzymała kryptonim T4 od Tiergartenstraße 4, adresu siedziby Grupy Roboczej ds. Sanatoriów i Domów Opieki Społecznej. Zatrudnieni w niej ludzie przygotowywali kwestionariusze rozsyłane do szpitali psychiatrycznych i domów opieki, za pomocą których pacjenci byli kwalifikowani do „eutanazji”[14]. Personel wyznaczony do pracy w ośrodkach „eutanazji”, jak pisze R. J. Lifton, był ideologicznie przygotowywany do wykonywania pracy. Bardzo często byli to młodzi lekarze, zwolennicy narodowego socjalizmu, którzy w ideologii potrafili znaleźć usprawiedliwienie dla swoich czynów. Co ciekawe, zdarzali się ideowi narodowi socjaliści (często będący członkami SS), niepotrafiący pogodzić swojej wizji świata z zadaniami, które musieli wykonywać. W ich mniemaniu nazizm był „czysty”, a zabijanie chorych godziło w zasady SS. Idealizacja reżimu, paradoksalnie, sprawiała, że w niektórych przypadkach lekarze-esesmani rezygnowali ze służby w ośrodkach „eutanazji” za powód podając brak kwalifikacji potrzebnych do wykonywania zadanej im pracy (s. 168).

Z drugiej strony, zgodnie z zasadą, że ludzie są w stanie przyzwyczaić się do wszystkiego wielu lekarzy-nazistów było sobie w stanie nie tylko wytłumaczyć celowość zabijania chorych, ale też znaleźć w tym systemie możliwości dla rozwoju własnej kariery. Autor przytacza historię lekarza o pseudonimie Horst D., który przez rok pracował w jednym z ośrodków „eutanazji”. Żeby w pewnym sensie uciszyć swoje sumienie i nadać sens temu (i umożliwić mu mentalne uczestnictwo w mordzie) co robi, postanowił zorganizować „oddział patologiczny”, którego celem było zbieranie i badanie mózgów pobranych od zabitych pacjentów (s. 165). W trakcie rozmów z autorem Horst D. nie wydawał się wykazywać jakichkolwiek wyrzutów sumienia (s. 166).

Robert Jay Lifton stara się odpowiedzieć na pytanie, co skłoniło psychiatrów w Trzeciej Rzeszy do raczej zgodnego uczestnictwa w Akcji T4. Zaznacza przy tym, że starsi wiekiem lekarze oraz ci zatrudnieni w ośrodkach akademickich niezbyt chętnie patrzyli na mordowanie pacjentów i sami nie chcieli w nim uczestniczyć (s. 172). Jako znawca historii psychiatrii R. J. Lifton przybliża również rozumienie niektórych chorób psychicznych (na przykład schizofrenii) przez ówczesnych lekarzy oraz prezentuje ich stosunek do państwa (postrzegali siebie bardziej jako słudzy państwa, a nie specjalistów prowadzących własną praktykę), co sprzyjało pozytywnemu nastawieniu do przynajmniej niektórych kwestii programu „eutanazji” (s. 173–174).

W Nazistowskich lekarzach… autor przedstawia jednak również odmienne postawy – wyraźny sprzeciw wobec Akcji T4 wśród niektórych lekarzy i duchownych (s. 129–149). Ostatecznie pod koniec sierpnia 1941 r. Adolf Hitler oficjalnie wstrzymał Akcję T4. Na decyzję führera wpływ miały protesty społeczne oraz kazanie Clemensa von Galena wygłoszone 3 sierpnia 1941 r. Chociaż oficjalnie „eutanazja” w specjalnie przeznaczonych do tego ośrodkach została wstrzymana (dzieci były zabijane dalej), to kalecy i chorzy psychicznie nie byli bezpieczni. W obozach koncentracyjnych rozpoczęto Akcję 14f13, której założenia były podobne jak Akcji T4. Program „eutanazji”, we wszystkich swoich fazach, kosztował życie ponad 250 tys. ludzi.

Jak słusznie zauważa autor, Akcja T4 i Akcja 14f13 wpłynęły znacząco na późniejszą zagładę Żydów. Można powiedzieć, że były one niejako próbą generalną przed przeprowadzeniem „ostatecznego rozwiązania”. Jak podaje R. J. Lifton, taką hipotezę potwierdzają istotne dowody. Po pierwsze, już od lat trzydziestych Żydzi byli grupą podlegającą innemu traktowaniu – żydowscy pacjenci szpitali psychiatrycznych byli często mordowani nawet jeśli ich stan, według nazistowskich standardów, nie kwalifikował ich do „eutanazji” (s. 124). Samo techniczne rozwiązanie w ośrodkach „eutanazji” służące do zabijania chorych zostało następnie udoskonalone w obozach zagłady. Do masowego uśmiercania używano prymitywnych, aczkolwiek skutecznych, komór gazowych (s. 118). Warto dodać, o czym autor książki wydaje się zapominać, że nie tylko rozwiązania techniczne Akcji T4, ale również personel, trafiły następnie do obozów zagłady. Na znanym zdjęciu załogi z Harttheim można zobaczyć Kurta Franza (służył jako kucharz) oraz Paula Bredowa. Obydwaj następnie zostali przeniesieni do obozów zagłady w Sobiborze i Treblince. Idąc za rozważaniami R. J. Liftona, ich mentalność ludobójcza była już na tyle wykształcona, że mogli okazać się pomocni w następnym etapie likwidacji wrogów Rzeszy. Ponadto, o czym wspomina autor, pierwszym komendantem Treblinki był lekarz Irmfried Eberl, który nie poradził sobie jednak na tym stanowisku i szybko został zastąpiony przez SS-Hauptsturmführera Franza Stangla[15].

Medykalizacja mordu w pełni odbywała się w obozach koncentracyjnych. Naturalną kolejnością w ewolucji mentalności ludobójczej stało się przystąpienie do eliminacji całej grupy ludzi. Jako flagowy przykład nazistowskiego ludobójstwa R. J. Lifton podaje (bardzo słusznie) kompleks obozowy KL Auschwitz, w którym medykalizacja mordu została doprowadzona do perfekcji. Obozy koncentracyjne i obozy zagłady, według planów Heinricha Himmlera, miały być „jednostkami administracyjnymi niezależnymi prawnie, gdzie nie obowiązuje kodeks karny i normalne procedury prawne” (s. 228)[16]. Obozy zagłady, a KL Auschwitz w szczególności, miały stać się ośrodkami terapii rasowej, gdzie poprzez mord pozbywano się tych ludzi, których postrzegano jako „odpady biomedyczne” (s. 218). Autor słusznie zauważa, że zabijanie w obozie było ściśle związane z lekarzami i medycyną w ogóle. Selekcje, zgodnie z zaleceniem głównego lekarza obozu (Standortarzta) Eduarda Wirthsa, były prowadzone przez lekarzy SS w systemie zmianowym. Służba na rampie była głównym zadaniem lekarzy SS i była traktowana jako zadanie stricte wojskowe[17]. Podobnie było z gazowaniem – tylko odpowiednio przeszkolony personel, pod nadzorem lekarza SS miał dostęp do cyklonu B i mógł go wykorzystywać w procesie zabijania. Po wszystkim to lekarz SS musiał stwierdzić zgon ludzi w komorze gazowej (s. 241).

Bardzo wartościowym fragmentem tej najobszerniejszej części książki są biografie obozowe trzech lekarzy: Ernsta B.[18], Josefa Mengele i Eduarda Wirthsa. Z tym pierwszym autor przeprowadził kilka wywiadów poświęconych nie tylko jego służbie w KL Auschwitz i Instytucie Higieny Waffen-SS i Policji (SS-Hygiene-Institut der Waffen-SS und Polizei), ale również jego przemyśleniom na temat kolegów z SS, zwłaszcza Josefa Mengele. Ernst B. porównywał selekcję do specyficznego rytuału przejścia dla lekarzy, podczas którego z outsidera stawało się insiderem (s. 222). Kolejnym etapem adaptacji do warunków KL Auschwitz były wspólne spotkania lekarzy SS, w trakcie których rozmawiali o swoich przeżyciach i stosunku do obozu. Ogromną rolę w „socjalizacji do Auschwitz” stanowił alkohol (s. 286–287). Chociaż Ernst B. dostarcza wielu cennych informacji na temat funkcjonowania lekarzy SS w obozie, to należy mieć na uwadze, że jednocześnie stara się wybielić swoją osobę. Poza tym jego wizja Instytutu Higieny jako „oazy bezpieczeństwa” dla więźniów tam zatrudnionych również nie jest do końca zgodna z prawdą[19]. Wydaje się, że autor bardzo chce wierzyć w zapewnienia Ernsta B. i widzieć w nim „ludzkiego esesmana”, na jakiego ten były lekarz SS się kreuje[20]. Na pewno ma na to wpływ wyrok Najwyższego Trybunału Narodowego w Krakowie z 22 grudnia 1947 r., na mocy którego, został uznany za niewinnego.

Problem z rozdziałem dotyczącym Josefa Mengele jest następujący: z jednej strony R. J. Lifton opiera się na opowieściach Ernsta B., nota bene, uważającego się za przyjaciela „Anioła Śmierci”, a z drugiej nie posiada pełnej wiedzy na temat historii prawdopodobnie najsłynniejszego nazistowskiego lekarza. Monografia została opublikowana w 1986 r., czyli zaledwie rok po odnalezieniu zwłok J. Mengelego w Brazylii. W tym samym roku ukazała się również książka Geralda Posnera i Johna Ware’a Mengele. Polowanie na Anioła Śmierci[21]. Autorzy poświęcili kilka lat na badanie sprawy samego tylko esesmańskiego lekarza i dotarli do wielu świadków i dokumentów, do których, z racji innego problemu badawczego, nie dotarł R. J. Lifton. Nie wynika to bynajmniej z jakiegoś zaniedbania, a z dużo szerszego podejścia do tematu nazistowskiej medycyny. Niestety, w związku z tym fragment dotyczący J. Mengelego jest słabszy merytorycznie od innych jego biografii, które zostały opublikowane w następnych latach.

To, co z pewnością jest wartością tego rozdziału, jak i całych Nazistowskich lekarzy…, to próba demitologizacji i analizy psychologicznej osoby Josefa Mengele. Autor, na podstawie zebranych informacji, rozkłada na części pierwsze mit „Anioła Śmierci” i całkiem udanie wyjaśnia, dlaczego w ogóle powstał. Jak wynika z analizy R. J. Liftona, J. Mengele był „właściwym człowiekiem na właściwym miejscu we właściwym czasie” (s. 526). Ponadto, udowadnia, że pewne cechy charakteru (s. 522) pozwoliły esesmańskiemu lekarzowi nie tylko bez większych problemów zaaklimatyzować się w KL Auschwitz (a nawet stać się mentorem i wsparciem dla innych lekarzy[22]), ale również czerpać z pracy w obozie wymierne korzyści dla swojej kariery naukowej. Czego jednak brakuje w analizie psychologicznej J. Mengelego, to wpływu na jego postawę w obozie przeżyć frontowych, które bez wątpienia odcisnęły na nim swoje piętno[23].

Ostatnim z lekarzy-esesmanów, któremu swoją uwagę poświęca R. J. Lifton, jest główny lekarz obozu (SS-Standortarzt) Eduard Wirths. To bardzo ciekawy przypadek człowieka, który chciał być lubianym przez wszystkich (s. 541), a jednocześnie był odpowiedzialny za cały aspekt medyczny KL Auschwitz, w tym Zagładę. Autor omawia w tym fragmencie jego wewnętrzne rozterki i miotanie się między wykonywaniem rozkazów, a pozostaniem „porządnym człowiekiem”. Ucieczką od obozowej codzienności dla E. Wirthsa był kontakt listowny z rodziną, a zwłaszcza z żoną, którą idealizował jako tą „czystą” i „nieskażoną” (s. 548–553). Standortarzt, jako jedyny z trzech omawianych przez R. J. Liftona, po wojnie wykazywał wyrzuty sumienia, które były tak silne, że doprowadziły go do próby samobójczej w brytyjskiej niewoli, która ostatecznie zakończyła się sukcesem[24].

Bardzo wartościowym, a niestety, rzadko poruszanym zagadnieniem jest opisana przez autora kolaboracja więźniów-lekarzy z lekarzami SS. Więźniowie w obozach nie stanowili homogenicznej grupy – od samego początku byli ci nieliczni uprzywilejowani (więźniowie funkcyjni, pisarze obozowi, zatrudnieni w obozowej kuchni, etc.) i reszta zwykłych więźniów, skazanych na powolne umieranie. Od przełomu lat 1942/1943 lekarze-więźniowie uzyskali możliwość oficjalnego zatrudnienia w szpitalach obozowych stając się tym samym jedną z uprzywilejowanych grup więźniów. Wielu z nich starało się wykorzystać swoją pozycję i wiedzę próbując w jakiś sposób ulżyć znajdującym się w obozowych lazaretach pacjentom. Niejako skazani na kontakty z esesmańskimi lekarzami musieli podjąć decyzję: opór czy współpraca. W swojej książce R. J. Lifton, oprócz licznych przypadków medyków, którzy z narażeniem życia starali się ratować współwięźniów, przedstawia również sylwetki lekarzy-kolaborantów. Do zilustrowania zagadnienia wybrał czterech lekarzy: trzech Polaków[25] i Żyda[26]. Taki stan rzeczy nie wynika z jakiś antypolskich uprzedzeń autora, a z faktu, że w KL Auschwitz (zwłaszcza w obozie macierzystym) Polacy stanowili największą grupę więźniów, a zatem i lekarzy. Jako główne przyczyny podjęcia kolaboracji z nazistami autor podaje polski antysemityzm (trzech z omawianych polskich lekarzy było nacjonalistami sympatyzującymi z prawicową przedwojenną stroną polskiej sceny politycznej) oraz wynikającą ze stosunku ilościowego, władzy Polaków nad innymi więźniami (s. 345)[27].

W tym miejscu należy jednak uzupełnić informacje na temat jednego z przedstawianych więźniów-lekarzy – Władysława Deringa (s. 354–358). O czym nie wspomina autor to fakt, że należał on do stworzonego przez Witolda Pileckiego (w obozie Tomasz Serafiński) obozowego ruchu oporu – był dowódcą jednej z tak zwanych „piątek”. W związku z tym, zwłaszcza w wśród polskich badaczy, opinia o Deringu jest zgoła odmienna od tego, co podaje R. J. Lifton, a kwestia jego antysemityzmu i współpracy z Horstem Schumannem i Carlem Claubergiem pomniejszana[28]. W rzeczywistości „kontrowersyjny” Dering wcale taki nie był. Znając historię polskiego Podziemia, postawa antysemicka nie dyskwalifikowała jej przedstawicieli i nie wykluczała chęci walki o wolną Polskę. Nacjonalizm Deringa w żadnym wypadku nie kłócił się z jego gotowością do wykonywania, na polecenie lekarzy SS, operacji okaleczających żydowskie kobiety i żydowskich mężczyzn.

Trzecia część Nazistowskich lekarzy…, jak zapowiada we wstępie R. J. Lifton, zadaje pytania o ludzką kontrolę nad życiem i śmiercią oraz przedstawia rozważania na temat natury ludzkiej i fundamentalnych wartości (s. 36). Stanowi również bardzo trafne i wartościowe podsumowanie dotychczasowej treści publikacji. Nie ulega wątpliwości, że z punktu widzenia współczesnego czytelnika, jest to najbardziej wartościowa i nowatorska część monografii. We wstępie do części trzeciej autor jasno określa jej cele: ma ona służyć lepszemu poznaniu motywacji i działań nazistowskich lekarzy oraz odpowiedzi na pytanie, co sprawia, że ludzie indywidualnie i zbiorowo są w stanie podejmować różne formy działań destrukcyjnych i czynić zło (s. 577). Następnie, w formie interdyscyplinarnych rozważań, R. J. Lifton stara się udzielić odpowiedzi na postawione pytania.

Wyjaśnia obszernie użyte w odniesieniu do nazistowskich lekarzy terminy jak „jaźń obozowa” (s. 307) czy zdwojenie. Jak zauważa R. J. Lifton, podejście lekarzy do selekcji, czy rzeczywistości obozowej w ogóle było zależne nie tylko od ich predyspozycji psychicznych, ale również od siły wytworzonej przez nich „jaźni obozowej” związanej ze zjawiskiem zdwojenia[29]. Definiuje ten termin jako „swoisty podział jaźni na dwie funkcjonujące całości, w takim sensie, że część jaźni działa jako jedna spójna całość” (s. 579). Jest ono niczym innym, jak aktywnym procesem psychologicznym, który umożliwia uczestnikom wydarzeń adaptację do ekstremum (s. 584). Na następnych stronach autor omawia pięć cech zdwojenia oraz ich funkcje w przystosowaniu się lekarzy SS do obozowej rzeczywistości. Kluczową, w tym kontekście, składową zdwojenia jest przeniesienie sumienia na wspomnianą wyżej jaźń obozową – tym samym jaźń pierwotna pozostaje nieskalana (s. 583), a po opuszczeniu obozu lekarze SS (i inni sprawcy) mogą wrócić do swoich funkcji społecznych jako „dobrzy ludzie”. Innymi zjawiskami psychologicznym, według R. J. Liftona, które pomogły wykonywać nazistowskim lekarzom ich obowiązki służbowe (selekcje, eksperymenty czy bezpośrednie zabijanie więźniów) i odczuwać wyrzuty sumienia w minimalnym stopniu, były odrętwienie emocjonalne i derealizacja (s. 612). Pierwsze oznacza ograniczenie odczuwanych emocji w sytuacjach ekstremalnych, drugie natomiast przekonywanie samego siebie, że to w czym się uczestniczy nie jest prawdziwe. Następnie autor podaje inne, aczkolwiek również istotne w procesie „socjalizacji do Auschwitz”, elementy pomocne w pracy esesmańskich lekarzy – alkohol (s. 614) i semantyka (s. 616), czy biurokracja (s. 683). Konkluzja zamykająca tę część rozważań jest pesymistyczna: „Auschwitz jest najlepszym dowodem na to, że ludzka psychika (z wykorzystaniem powyższych technik – A. K.) potrafi wytworzyć znaczenie w każdej sytuacji” (s. 635). Oznacza to, że zdolność człowieka do czynienia zła i akceptacja owego jako swojej codzienności jest praktycznie nieograniczona.

Ostatni rozdział monografii poświęcony jest ogólnym rozważaniom na temat ludobójstwa, nie tylko tego, dokonanego przez nazistowskie Niemcy. Autor podaje tu między innymi rolę, jaką w przygotowaniu do ludobójstwa pełni nacjonalizm. Jako „lekarstwo na chorobę narodu” tworzy idealne warunki do powstania atmosfery ludobójczej pod przykrywką poszukiwania transcendencji (s. 655) czy holistycznego medykamentu na dolegliwości biologiczne i duchowe narodu (s. 651). Ludobójstwo, w tym kontekście, można postrzegać również jako ofiarę oczyszczającą, gdzie ze śmierci (ofiar mordów) odradza się życie (narodu, który mordów dokonuje) (s. 669). W związku z tym, jak podaje R. J. Lifton, „narodowy socjalizm to nic innego jak stosowane oczyszczenie biologiczne” (s. 668).

Autor rozważa również kwestie ludobójstwa (i jest to ponadczasowy fragment Nazistowskich lekarzy…) i osoby niezbędne do jego przeprowadzenia. Aby mord był możliwy potrzebni są główni aktorzy: elita profesjonalistów[30] oraz profesjonalni mordercy. Ci pierwsi są niezbędni do przygotowania fundamentów zabijania w postaci ideologii, wiedzy fachowej czy technicznej. Ci drudzy – do fizycznej eliminacji wroga (s. 675). Między nimi, oczywiście w wytworzonej atmosferze ludobójstwa, funkcjonuje większość, której aktywne wsparcie (a czasem po prostu brak sprzeciwu) legitymizuje działanie dwóch wymienionych wyżej grup. Zamykająca książkę konkluzja jest, czego można było się spodziewać, pesymistyczna – praktycznie każdy, w sprzyjających temu okolicznościach, może zostać ludobójcą. Oczywiście, należy rozgraniczyć zło potencjalne od zła rzeczywistego, jednak, jak słusznie wykazał autor na stronach niniejszej monografii, ludobójczy potencjał ludzkości, jako całości, jest praktycznie nieograniczony.

Niestety, mimo szeroko zakrojonej kwerendy i ilości wykorzystanych w monografii materiałów, R. J. Lifton nie uniknął błędów, z których wiele mogło zostać już wykrytych bądź sprostowanych w momencie redakcji tekstu (zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i tym bardziej w Polsce), zważywszy, że w języku angielskim książka doczekała się dwóch wznowień. To, co moim zdaniem, powinno zrobić polskie wydawnictwo, to skierować monografię do konsultacji naukowej, mając przy tym na uwadze, że wiedza z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX w. może w trzeciej dekadzie wieku XXI być już nieco zdezaktualizowana, a to niestety widać. Nie jest moim celem wypisywanie wszystkich pomyłek, czy nieaktualnych informacji, chcę tylko wskazać te, które powinny zostać uznane za błędy już w pierwszym wydaniu książki:

Ponadto, niektóre informacje zawarte w książce nie są już zgodne z aktualną wiedzą naukową. Nie sposób oczywiście wypunktować ich wszystkich ze względu na ograniczenia objętościowe nałożone na format niniejszego artykułu recenzyjnego. Zwracam jednak uwagę, bo w kontekście problemu badawczego poruszanego przez autora jest istotne, że oprócz, wspomnianego już rozdziału o Josefie Mengele, konstatacja ta dotyczy też rozdziałów dotyczących eksperymentów naukowych profesora Carla Clauberga i Horsta Schumanna[35]. Należy mieć jednak na uwadze te nieścisłości w trakcie czytania tej, mimo pewnych niedociągnięć, wartościowej lektury.

Podsumowując, jednoznaczna ocena monografii Roberta Jay Liftona jest trudna. Wpływa na to kilka czynników. Po pierwsze, książka została wydana w 1986 r. i, mimo wznowień, nie była aktualizowana. Polskie wydanie również nie zawiera żadnych aktualizacji, ani nie było konsultowane ze specjalistami badającymi nazistowską medycynę, czy zajmującymi się zagadnieniem obozów w ogóle. W związku z tym, wiele informacji zawartych w publikacji nie jest zgodnych z aktualną wiedzą naukową, jak wskazywałam. Autor popełnił również pewne błędy, które można było skorygować (w postaci przypisów) na poziomie polskiej redakcji, a które w negatywny sposób wpływają na odbiór książki. W niektórych momentach R. J. Lifton zbyt „ufnie” podchodzi do informacji zebranych od świadków wydarzeń. Jak wiadomo pamięć ludzka bywa zawodna i niestety czasami wymaga konfrontacji z dokumentem. W niektórych przypadkach (na przykład na stronach 243, 263 czy 268) informacje wręcz wymagałyby sprostowania czy komentarza od autora ksiązki.

Z drugiej strony Nazistowscy lekarze… to książka niezwykle wartościowa pod względem zawartych w niej treści. Zwłaszcza część trzecia, dotycząca interdyscyplinarnych rozważań nad naturą ludzką, złem i ludobójstwem w ogóle stanowi wartość samą w sobie. Autor, jako psychiatra z ogromnym doświadczeniem, jest w stanie z pomocą zdobytych materiałów i wywiadów ze świadkami wydarzeń wyciągnąć uniwersalne wnioski na temat ludzkich predyspozycji do czynienia zła. Pozwala nam spojrzeć na sprawców i popełnione przez nich czyny z ich perspektywy (s. 691), umożliwiając czytelnikom pozostanie w bezpiecznej odległości od wydarzeń. Jest to bez wątpienia największa zaleta i wartość tej monografii – ukazanie lekarzy SS nie jako bestii z innego świata, ale zwyczajnych ludzi, którzy znaleźli się w sprzyjających okolicznościach do czynienia zła. Książka Roberta Jay Liftona jest ważnym głosem, mimo upływu prawie czterdziestu lat od jej pierwszego wydania, w dyskusji o ludzkiej gotowości do czynienia zła. Pokazuje sprawców takimi jakimi byli / są: w większości zwyczajnymi ludźmi, sąsiadami, kolegami, członkami rodziny, a nawet nami samymi. W kontekście badań nad sprawcami (nie tylko nazistowskimi) monografia R. J. Liftona jest lekturą obowiązkową. To bardzo dobrze, że została przetłumaczona na język polski. Szkoda tylko, że tak późno…


Autorzy

* Dr Agnieszka M. Kita

adiunkt w Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu, zastępczyni kierownika Archiwum.
Zainteresowania naukowe: historia II wojny światowej, interdyscyplinarne badania historii i funkcjonowania obozów koncentracyjnych i zagłady, badania nad sprawcami ludobójstwa w czasie II wojny światowej, losy nazistów po II wojnie światowej, junty wojskowe w Ameryce Łacińskiej, edytorstwo źródeł.
e-mail: agnieszka.kita@auschwitz.org


BIBLIOGRAFIA • REFERENCES

ŹRÓDŁA ARCHIWALNE • ARCHIVAL SOURCES

Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau, M. Kieta, Wspomnienia, t. 91, s. 119–132.

OPRACOWANIA • STUDIES

Browning Ch.R., Zwykli ludzie. 101. Rezerwowy Batalion Policji i „ostateczne rozwiązanie” w Polsce, Poznań 2019.

Ingaro Ch., Wierzyć i niszczyć. Intelektualiści w machinie wojennej SS, Wołowiec 2013.

Kieta M., Instytut Higieny SS i Policji w Oświęcimiu, „Przegląd Lekarski – Oświęcim” 1980, nr 1, s. 172–176.

Kita A., Relations of the KL Auschwitz Staff with the Civilians of Oświęcim and the Surrounding Area in the Years 1940–1945, [w:] Faces of War, vol. 6, City and War, ed. T. Grabarczyk, M. Pogońska-Pol, Łódź 2022, pp. 243–262.

Lang H.-J., Kobiety z bloku 10. Eksperymenty medyczne w Auschwitz, Warszawa 2013.

Marwell D., Mengele. Anioł Śmierci z Auschwitz zdemaskowany, Wrocław 2020.

Milgram S., Posłuszeństwo wobec autorytetu, Sopot 2017.

Pawelec T., Dzieje i nieświadomość. Założenia praktyczne i praktyka badawcza psychohistorii, Katowice 2004.

Piątkowski S., Władysław Dering (1903–1965) – lekarz z Auschwitz, 11.06.2021, https://przystanekhistoria.pl/pa2/teksty/82156,Wladyslaw-Dering-1903-1965-lekarz-z-Auschwitz.html (dostęp: 24.12.2024).

Posner G. i Ware J., Mengele. Polowanie na Anioła Śmierci, Kraków 2014.

Scheffer E., Dzieci Aspergera. Medycyna na usługach III Rzeszy, Poznań 2019.

Wind de E., Stacja końcowa Auschwitz. Moja historia z obozu, Warszawa 2020.

Zaremba Bielawski Z., Higieniści. Z dziejów eugeniki, Wołowiec 2011.

FILMY DOKUMENTALNE • DOCUMENTARIES

Zwykli ludzie (Ordinary Men: The „Forgoten Holocaust”), reż. M. Oldenburg, 2022.

NETOGRAFIA • NETOGRAPHY

https://auschwitz.org/historia/informacja-o-ofiarach/serie-numerowe-wiezniow/ (dostęp: 23.12.2024).

https://www.robertjaylifton.com/ (dostęp: 4.12.2024).


Przypisy

  1. 1 Obecnie psychohistoria postrzegana jest jako dziedzina kontrowersyjna, przez niektórych historyków tradycyjnego nurtu uważana nawet za „pseudonaukę”. Na temat psychohistorii i jej rozwoju można przeczytać np. w monografii autorstwa T. Pawelca, Dzieje i nieświadomość. Założenia praktyczne i praktyka badawcza psychohistorii, Katowice 2004.
  2. 2 Więcej informacji na temat Roberta Jay Liftona, jego działalności naukowej i publikacjach można przeczytać na jego oficjalnej stronie internetowej: https://www.robertjaylifton.com/ (dostęp: 4.12.2024).
  3. 3 Są to tylko optymistyczne rozważania, ponieważ procesy te rozumie jedynie garstka elit akademickich. Wielokrotnie w historii ludzkości znajomość procesów socjalizujących do mordu była wykorzystywana nie do jego zapobiegania, a skuteczniejszego przeprowadzenia.
  4. 4 Vide również: Ch.R. Browning, Zwykli ludzie. 101. Rezerwowy Batalion Policji i „ostateczne rozwiązanie” w Polsce, Poznań 2019 oraz film dokumentalny Zwykli ludzie (Ordinary Men: The „Forgoten Holocaust”), reż. M. Oldenburg, 2022.
  5. 5 Cf. S. Milgram, Posłuszeństwo wobec autorytetu, Sopot 2017.
  6. 6 W „holistycznym” postrzeganiu medycyny w Trzeciej Rzeszy przedstawiano ją jako biologiczno-medyczny mistycyzm, gdzie lud niemiecki był świętością (s. 70).
  7. 7 Fritz Klein wygłosił te słowa w rozmowie z lekarką-więźniarką Ellą Lingens-Reiner.
  8. 8 W tym samym czasie miało miejsce wykluczanie żydowskich lekarzy z medycznej społeczności. Zostali oni uznani za „zagrożenie dla państwa, rasy i społeczeństwa” (s. 73). W sierpniu 1939 r. żydowskim lekarzom odebrano uprawnienia zawodowe. Nie mogli już nazywać się lekarzami, stali się „opiekunami chorych”.
  9. 9 Założenia eugeniki były również znane w II Rzeczypospolitej. Jednym z jej zwolenników był Janusz Korczak, który w swojej twórczości odnosił się do eugeniki. W jego rozumieniu oznaczała ona kontrolę urodzeń, opiekę nad dziećmi w internatach i domach dziecka oraz świadome płodzenie dzieci („Należy o dzieciach myśleć, zanim się urodzą”). Wszystko to miało służyć poprawie losu dzieci, a tym samym całego społeczeństwa. Więcej na temat eugeniki w Polsce m.in.: M. Zaremba Bielawski, Higieniści. Z dziejów eugeniki, Wołowiec 2011, s. 325–385.
  10. 10 Na mocy ustawy z 14 VII 1933 r. wysterylizowano ok. 200 tys. osób z wrodzonym upośledzeniem umysłowym, 80 tys. schizofreników, 20 tys. osób cierpiących na chorobę afektywną dwubiegunową, 60 tys. epileptyków, 4 tys. osób z dziedziczną ślepotą, 16 tys. osób z dziedziczną głuchotą, 600 osób z pląsawicą Huntingtona, 20 tys. ludzi z poważnymi wadami rozwojowymi, 10 tys. obciążonych dziedzicznym alkoholizmem (s. 61). Wśród wysterylizowanych znalazły się również dzieci Niemek i francuskich żołnierzy z Oddziałów Kolonialnych, którzy po pierwszej wojnie światowej wchodzili w skład sił okupacyjnych w Nadrenii.
  11. 11 Robert Jay Lifton używa w odniesieniu do mordowania dzieci i dorosłych w Trzeciej Rzeszy słowa eutanazja w cudzysłowie. Ma to na celu odróżnienie zabijania w imię ideologii od rzeczywistej i świadomej eutanazji, do której termin „dobra śmierć” się odnosi.
  12. 12 Obecnie do opisania neuroatypowych cech u ludzi zamiast „zespół Aspergera” stosuje się określenie „spektrum autyzmu”.
  13. 13 Więcej na temat Kliniki am Spiegelgrund i Hansa Aspergera vide: E. Scheffer, Dzieci Aspergera. Medycyna na usługach III Rzeszy, Poznań 2019, ss. 432.
  14. 14 „Eutanazja” w Trzeciej Rzeszy odbywała się w specjalnie do tego przygotowanych ośrodkach; najważniejsze z nich to Brandenburg an der Havel w pobliżu Berlina, Grafeneck w Badenii-Wirtembergii, Bernburg i Sonnenstein w Saksonii, Hadamar w Hesji oraz Hartheim w pobliżu Linzu.
  15. 15 W kontekście komendanta Eberla, R. J. Lifton stawia hipotezę, że władze Trzeciej Rzeszy rozważały wykorzystanie lekarzy na stanowiskach komendantów obozów zagłady. Miałoby to rozszerzyć obszar funkcjonowania mordu medycznego (s. 188). Twierdzenie to nie znajduje jednak potwierdzenia w żadnych dokumentach, a nominacja lekarza na stanowisko komendanta obozu nie miała miejsca ani wcześniej, ani potem.
  16. 16 Z tego powodu w pierwszych latach istnienia obozów przedstawiciele klasycznego systemu prawnego w Trzeciej Rzeszy patrzyli na nie podejrzliwie.
  17. 17 Josef Mengele porównywał selekcję do triażu na polu bitwy, z tym, że ten drugi uważał za dużo trudniejszy (s. 256).
  18. 18 Hans Münch.
  19. 19 Obszernie o Instytucie Higieny i stosunku esesmanów do zatrudnionych tam więźniów pisze Mieczysław Kieta. Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkeanu, M. Kieta, Wspomnienia, t. 91, s. 119–132 oraz M. Kieta Instytut Higieny SS i Policji w Oświęcimiu, „Przegląd Lekarski – Oświęcim” 1980, nr 1, s. 172–176, gdzie zaznacza on, że prace wykonywane pod dowództwem Brunona Webera nie były tak całkowicie niewinne. Z drugiej strony, autor oświadczenia podkreśla, że Münch wyróżniał się pozytywnie na tle innych zatrudnionych w Instytucie esesmanów.
  20. 20 Jak sam stwierdził Hans Münch „w Auschwitz nikt nie był niewinny” (s. 461).
  21. 21 W Polsce książka G. Posnera i J. Ware’a ukazała się nakładem wydawnictwa Universitas z Krakowa w 2000 i 2014 r.
  22. 22 Jak podaje Hans Münch, Hans Delmotte – młody lekarz skierowany do KL Auschwitz miał problemy z udziałem w selekcjach na rampie. Nie pozwalał mu na to jego esesmański idealizm. Do udziału w wysyłaniu ludzi na śmierć przekonał go właśnie Mengele, który porównał selekcję do służby frontowej i przypomniał mu o posłuszeństwie, będącym obowiązkiem każdego esesmana (s. 435).
  23. 23 Pisze o tym David Marwell w najlepszej do tej pory wydanej biografii Josefa Mengelego – Mengele. Anioł Śmierci z Auschwitz zdemaskowany, Wrocław 2020, ss. 452.
  24. 24 Więcej o Wirthsie, jego działalności w obozie oraz postawie względem więźniów można dowiedzieć się od Hermanna Langbeina, austriackiego Żyda i komunistycznego działacza, który w KL Auschwitz pełnił funkcję sekretarza Standortarzta. H. Langbein, Ludzie w Auschwitz, Oświęcim 2017, ss. 734.
  25. 25 Lekarz występujący pod pseudonimem Adam T., Władysław Dering i Zenon Zenkteller.
  26. 26 Chodzi o Maximiliana Samuela, który podjął współpracę z Horstem Schumannem. Doktor Samuel łudził się, że w ten sposób uda mu się ocalić osadzoną w Birkenau córkę. Niestety, na rozkaz Eduarda Wirthsa został zamordowany we wrześniu 1943 r., a Standortarzt podpisał się pod jego badaniami. Oceny jego postawy w obozie są sprzeczne – lekarze-więźniowie zarzucali mu zbytnią służalczość względem esesmanów, natomiast pacjentki wspominały go dobrze. H.-J. Lang, Kobiety z bloku 10. Eksperymenty medyczne w Auschwitz, Warszawa 2013, s. 155.
  27. 27 Na temat stosunku Polaków do więźniów innej narodowości pisze na przykład Eddy de Wind. E. de Wind, Stacja końcowa Auschwitz. Moja historia z obozu, Warszawa 2020, ss. 288.
  28. 28 Skrajnym przykładem takiego postrzegania postępowania Deringa jest artykuł dr. Sebastiana Piątkowskiego na należącym do IPN portalu Przystanek Historia. Vide: S. Piątkowski, Władysław Dering (1903–1965) – lekarz z Auschwitz, 11.06.2021, https://przystanekhistoria.pl/pa2/teksty/82156,Wladyslaw-Dering-1903-1965-lekarz-z-Auschwitz.html (dostęp: 24.12.2024).
  29. 29 Zjawisko to dotyczyło nie tylko lekarzy SS, ale również lekarek i lekarzy-więźniów. Niektórzy z nich starali wytłumaczyć sobie, że selekcja i związana z nią stosunkowo szybka śmierć w komorze gazowej jest lepsza od powolnego konania z głodu w obozie (s. 319). Inni popadali w iluzję, że ich praca u boku lekarzy SS ma autentyczny wymiar medyczny (s. 338).
  30. 30 Na temat elit intelektualnych w służbie ludobójstwa vide: Ch. Ingaro, Wierzyć i niszczyć. Intelektualiści w machinie wojennej SS, Wołowiec 2013, ss. 608.
  31. 31 Więcej na temat oznaczeń numerowych więźniów: https://auschwitz.org/historia/informacja-o-ofiarach/serie-numerowe-wiezniow/ (dostęp: 23.12.2024).
  32. 32 W wyniku reorganizacji struktury kompleksu obozowego Auschwitz w listopadzie 1943 r. komendantem KL Auschwitz II (Birkenau) został Friedrich Hartjenstein, a KL Auschwitz III (Monozitz) – Heinrich Schwarz. Wszyscy oni podlegali komendantowi obozu macierzystego.
  33. 33 Główny Urząd Gospodarki i Administracji SS – SS-Wirtschaft- und Verwaltungshauptamt.
  34. 34 Więcej na temat kontaktów załogi SS z cywilami vide: A. Kita, Relations of the KL Auschwitz Staff with the Civilians of Oświęcim and the Surrounding Area in the Years 1940–1945, [w:] Faces of War, vol. 6, City and War, ed. T. Grabarczyk, M. Pogońska-Pol, Łódź 2022, s. 243–261.
  35. 35 W tym temacie warto zapoznać się ze wspomnianą już w przypisie 26 książką H.-J. Langa.

logo COPE logo Creative Commons

© by the author, licensee University of Lodz – Lodz University Press, Lodz, Poland. This article is an open access article distributed under the terms and conditions of the Creative Commons Attribution license CC-BY-NC-ND 4.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-nc-nd/4.0/)